Queen of darkness


Ostatnio co sobie zaplanuję na twarzy nie wychodzi mi tak jakbym tego chciała. Stopniowo zmieniam każdy zaplanowany element i w rezultacie nie wychodzi nic spektakularnego. Ostatnio zaczęłam robić jeden makijaż, nic mi się w nim niepodobało więc zaczęłam rozmywać kształt aż skończyło się na przyklejeniu kamyczków Svarovsky by zasłonić to moje „arcydzieło”. Zajęło mi to wszystko pół dnia bo usilnie chciałam uratować to co zaczęłam. Skończyło się na tym, że gdy zobaczył mnie mój chłopak zapytał czy wybieram się na imprezę dla dzieci bo wyglądam jak klaun. Możecie się domyślić, że natychmiastowo zmyłam swój makijaż.

Zanim przejdę do monologu, dodam, że nie mam w posiadaniu sztucznej krwi ani farb do ciała więc ratowałam się czym mogłam. Dzień później ponownie wzięłam się za malowanie. Tym razem chciałam coś Halloweenowego. Po przejrzeniu grafiki u wujka Google miałam już jakiś pomysł i rozpoczęłam swoją próbę…….. Ahhhhh To co stworzyłam w niczym nie przypomina tego co miałam w głowie.

Postanowiłam, że białą twarz uzyskam moim sprawdzonym sposobem gdy nie mam farbki czyli: najjaśniejszy kamuflaż wklepany gąbeczką a potem wklepanie białego, matowego cienia. Niestety przypomniałam sobie, że mam białą bazę NYX….. i się zaczęło. Nie pomyślałam, że ta baza się rozmywa i po każdym dotknięciu twarzy dłonią  ścierała się. Takim sposobem dotknęłam niechcący swojego nosa i zrobiła sie kreska od paznokcia. Myślałam, że to nie problem wklepać jeszcze trochę bazy lub kamuflażu i po kłopocie…… yyy tak nie było. Jak sobie z tym poradziłam to za chwilę.

Cieniowanie twarzy zmieniłam po tym jak mój pierwotny pomysł się niesprawdził tak więc  zaczęłam stopiniowo zmieniać wszystkie pomysły. Potem były usta. Tak krzywych ust już dawno sobie nie pomalowałam, tak więc stwierdziłam, że je rozmyję ręką jakbym dopiero co kogoś pocałowałą/ugryzła. Załamałam się bo szminka została mi na dłoni a na twarzy nic się nie rozmazało. Mimo wszystko brnęłam dalej usilnie próbując osiągnąć „naturalny” efekt rozmycia. I tu mnie natchnęło. Widząc rozmycie postanowiłam się pobawić w rany co pomoże mi też zakryć tą okropną plamę na nosie. I się udało, trzy rany na twarzy i zaczęło to wyglądać.

Ponieważ nie byłam pewna tego, co zaczęłam robić na oku, postanowiłam skończyć jedno by w razie czego mieć mniej do zmycia. Bałam się też, że nie zdążę ze światłem dziennym, stąd też moje pierwsze próby zdjęć z jednym okiem. Spodobał mi się efekt takiego bladego oka i twarzy. Myślę, żeby innego dnia spróbować wykonturować twarz i zrobić tylko mocne usta.

Jak nazwać móją propozycję na Halloween? Hmmm

Wampirzyca po przejściach ?

Wampirzyca po walce z Daffy, Pogromcą Wamirów?

Królowa Wampirów po upojnej nocy?

….. może wy macie jeszcze jakieś pomysły ;P

A może lepiej nie pytać co autor miał na myśli hehehe

Na koniec wyciągnęłam z szafy tunikę, którą mam od hmmm, chyba 3 lat a nigdy w niej się nigdzie nie pojawiłam. Kupiłam ją za czasów tanecznych by rękawy ładnie fruwały podczas tańca. Ten dekolt powinien być z tyłu ale chciałam dodać wizerunkowi trochę pikanterii, agresywności i seksapilu jak na wampirzycę przystało.

Na koniec odwiedziła mnie moja kocha psina i powstało zdjęcie pt. „Piękna i bestia” oczywiście nie muszę dodawać kto w tym duecie jest piękny a kto bestią 🙂

2 komentarze

Dodaj komentarz